To już ostatni weekend czerwca, pierwsze dni kalendarzowego i astronomicznego lata, no i co najmniej niedosyt. Pogoda rozczarowuje, zarówno tych którzy czekają na słońce i gorąco, jak i tych którzy z niecierpliwością wypatrują opadów. Jest bowiem nijako, to znaczy termicznie, poniżej oczekiwań, a to wszystko przez permanentny napływ polarnomorskiej świeżej masy powietrza, znad Atlantyku, bądź Skandynawii. Efekt w jeziorach woda ma tylko 17 st C, a Wybrzeże Bałtyku straszy wodą o temperaturze 14-16 st C. No to może Słońce, tutaj też jest problem, bowiem nad Polską co kilkadziesiąt godzin przechodzi front atmosferyczny, przynosi on duże zachmurzenie, jeśli nie chmurami piątra niskiego, to gęstą zasłoną chmur średnich i wysokich. Pomimo, że liczba przemieszczających się nad Polską frontów jest znaczna, to ni jak ma się to do opadów.


Chmury jakby jałowe, jeśli w ogóle coś z nich wypadnie, to jest to kropla w morzu potrzeb. Czerwiec to krytyczny okres wegetacji roślin, w którym deficyt wody ma ogromne znaczenie odnośnie kondycji upraw, wrażliwości na choroby i ostatecznie plony. gdyby jeszcze maj był mokry, ale cała wiosna była bardzo sucha. W niektórych regionach Wielkopolski i Kujaw deficyt wody przekracza nawet 170 mm. Ujemny bilans wodny widać nad rzekami, które w przeważającej większości prowadzą wodę w strefie stanów niskich.

Nadchodzący weekend generalnie ma przynieść słoneczny typ pogody w Polsce wschodniej. Natomiast na zachodzie i południu będzie zalegał front, tutaj zarówno w sobotnie popołudnie jak i w niedzielę mają tworzyć się chmury burzowe, te oczywiście poprawić mogą sytuację tylko lokalnie. Od wtorku coś dla tych co chcą wypocząć, lub zarobić na turystyce. Z końcem czerwca, słoneczna, wyżowa pogoda, gorąco i przynajmniej do następnej niedzieli bez opadów.

Redaktor: Dawid Szymczak