Przerażający widok służb medycznych ubranych w szczelne kombinezony zbierający ciała zmarłych, takie zdjęcia obiegają agencje prasowe na całym świecie. Od początku lutego w południowej części Gwinei śmiertelnym wirusem zaraziło się 87 osób z czego 61 zmarło. Badania laboratoryjne przeprowadzone w francuskim Lyonie potwierdziły najgorsze obawy, za śmierć odpowiedzialny jest charakteryzujący się dużym wskaźnikiem śmiertelności wirus Ebola.

Na nieszczęście dla Gwinejczyków jest to jedna z najbardziej agresywnych odmian - Ebola Zaire, śmiertelność w tym przypadku może dochodzić nawet do 90% wśród zarażonych. Armand Sprecher zajmujący się medyczną organizacją na wypadek wystąpienia epidemii w Afryce tłumaczy, że tak naprawdę medycyna nie zna odpowiedzi na pytanie, dlaczego wirus atakuje akurat teraz, czy w innym momencie. Wirus ten występuje stale wśród nietoperzy. Przypuszczalnie ruch populacji tych ssaków transportuje wirusa, ale człowiek nie zaraża się od nich bezpośrednio, bowiem wirus przenosi się na szympansy i goryle. Człowiek zostaje zainfekowany w momencie kiedy mięso z takiej małpy trafi na talerz. Możliwe że bez znaczenia nie jest też kontakt nietoperzy z owocami tropikalnej dżungli, które później zbierają ludzie.

Pierwsze objawy zarażenia wirusem Ebola są podobne do przeziębienia i grypy. Następnie pojawia się ostra gorączka, ból gardła, głowy a potem boli już wszystko. Cierpiący bardzo szybko słabnie. Po kilku dniach zaczynają się wymioty i biegunka. Organizm odwadnia się. We wszystkich jamach ciała np. nos, usta pojawia się krew, ta obecna jest również w wymiocinach i kale. Krwawienie nie jest jednak tak dramatyczne jak przedstawione jest to na wielu hollywoodzkich produkcjach. Większość przypadków kończy się jednak śmiercią z wykrwawienia.

Redaktor: Dawid Szymczak