Aktualności
Newsletter
Ankieta
Panel łączący wiązki kabli przyczyną katastrofy na kosmodromie Bajkonur?
8 VII 2013, 09:28:00 | Kategoria: Astronomia
Spektakularna katastrofa rakiety nośnej Proton-M, która 2. lipca uległa zniszczeniu tuż po starcie z kosmodromu Bajkonur, była spowodowana źle dopiętymi kablami. Ważąca 700 ton rakieta wystartowała o 0,4 sekundy za wcześnie. Dla komputera nawigacyjnego była to informacja o zastosowaniu trybu awaryjnego i Proton-M uległ samozniszczeniu.
Krater, który powstał po wybuchu niemal 300 ton wysoce toksycznego paliwa, ma prawie 200 m średnicy. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Koszty tej katastrofy są jednak ogromne. Zadaniem Protona - M było wyniesienie na orbitę trzech satelitów rosyjskiego systemu nawigacyjnego GLONASS. Ten konkurencyjny wobec GPS system składa się podobnie jak jego amerykański odpowiednik z 31 satelitów.
Trzy dni po katastrofie prowadzący dochodzenie technicy mieli przebadać już większość danych telemetrycznych, które do kontroli naziemnej przesyłały automatycznie systemy rakiety. Jak podają rosyjskie media, powołując się na przecieki z korporacji Chruniczewa budującej Protony, z analizy wyłania się jasny obraz.
Wszystkiemu ma być winny źle zamontowany panel łączący wiązki kabli, biegnące od kontroli naziemnej do rakiety. Normalnie odczepia się on w momencie startu, kiedy silniki zaczynają już unosić rakietę. Utrata bezpośredniego kontaktu z kontrolą naziemną jest sygnałem dla komputera nawigacyjnego, że ma przejąć kontrolę nad lotem.
W wypadku feralnego startu, panel z nieznanych przyczyn odłączył się sam, około pół sekundy wcześniej niż powinien. Mogło się do tego przyczynić wadliwe zamontowanie, co przy gwałtownym wzroście wibracji po zapłonie silników doprowadziło do awarii.
Nieoczekiwanie pozbawiony kontaktu z ziemią, ale nadal stojący na stanowisku startowym Proton sklasyfikował sytuację jako awarię i uruchomił adekwatną procedurę. Komputer rakiety gwałtownie zwiększył ciąg silników do maksimum, aby odlecieć jak najdalej od wyrzutni i rozbić się w otwartym terenie. Ostatecznie Proton-M wystartował 0,4 sekundy wcześniej niż powinien.
Od początku rakieta nie chciała jednak lecieć w kosmos, ale bezpiecznie rozbić się. Gwałtowne zwiększenie ciągu mogło doprowadzić też do pożaru w jednym z silników, w którym zanotowano gwałtowny wzrost temperatury ponad dopuszczalne normy.
Wszytko wskazuje więc na to, że Rosjanie stracili kolejną rakietę z tego samego powodu, czyli błędu ludzkiego lub niedostatecznej kontroli jakości. Protony latają już od pół wieku, więc ich konstrukcja jest dopracowana. Problemem pozostają ludzie.
Przybliżając troszkę rosyjski system nawigacyjny, trzeba zaznaczyć, że dokładność systemu GLONASS wynosi od 6 do 10 m. To podobna wartość jak w przypadku GPS-u, którego dokładność ocenia się na ok. 8 metrów. W sprzyjających warunkach dokładność GLONASS-u i GPS-u może być nawet wyższa, z tym że sygnał GPS na niektórych obszarach świata (np. w Europie i Ameryce Północnej) jest uszczegóławiany przez geostacjonarne satelity WAAS i EGNOS, które obliczają błąd sygnału na podstawie danych zbieranych przez sieć naziemnych odbiorników i udostępniają poprawkę. Z uwzględnieniem tych poprawek dokładność sygnału GPS rośnie do 1-2 metrów.
W praktyce brak tego uszczegółowienia dla GLONASS-u nie ma znaczenia, bo odbiorniki wspierające ten system obsługują również GPS i kalkulują pozycję na podstawie danych z obydwu systemów naraz. Z kolei GLONASS lepiej sobie radzi na dużych szerokościach geograficznych (obszarach podbiegunowych), co jest wynikiem większego kąta nachylenia orbit w tych miejscach w porównaniu z orbitami systemu GPS.
Wzajemna zgodność.
Kompatybilność obu systemów jest najważniejszą zaletą i może poprawić korzystanie z pozycjonowania. Jeśli smartfon lub nawigacja samochodowa potrafi korzystać z obu systemów, do dyspozycji użytkownika jest dwa razy więcej satelitów. Dzięki temu sygnał można łapać także w takich miejscach, jak miejskie "kaniony", które odcinają sygnał z satelitów znajdujących się nisko nad horyzontem. Szacuje się, że przy korzystaniu z samego GPS-u, nawigacji nie ma aż na 50 proc. terenów zurbanizowanych. Gdy do akcji wkroczy GLONASS, liczba "czarnych dziur" zauważalnie spada.
Źródło:
http://losyziemi.pl/
http://nt.interia.pl
Trzy dni po katastrofie prowadzący dochodzenie technicy mieli przebadać już większość danych telemetrycznych, które do kontroli naziemnej przesyłały automatycznie systemy rakiety. Jak podają rosyjskie media, powołując się na przecieki z korporacji Chruniczewa budującej Protony, z analizy wyłania się jasny obraz.
Wszystkiemu ma być winny źle zamontowany panel łączący wiązki kabli, biegnące od kontroli naziemnej do rakiety. Normalnie odczepia się on w momencie startu, kiedy silniki zaczynają już unosić rakietę. Utrata bezpośredniego kontaktu z kontrolą naziemną jest sygnałem dla komputera nawigacyjnego, że ma przejąć kontrolę nad lotem.
Nieoczekiwanie pozbawiony kontaktu z ziemią, ale nadal stojący na stanowisku startowym Proton sklasyfikował sytuację jako awarię i uruchomił adekwatną procedurę. Komputer rakiety gwałtownie zwiększył ciąg silników do maksimum, aby odlecieć jak najdalej od wyrzutni i rozbić się w otwartym terenie. Ostatecznie Proton-M wystartował 0,4 sekundy wcześniej niż powinien.
Od początku rakieta nie chciała jednak lecieć w kosmos, ale bezpiecznie rozbić się. Gwałtowne zwiększenie ciągu mogło doprowadzić też do pożaru w jednym z silników, w którym zanotowano gwałtowny wzrost temperatury ponad dopuszczalne normy.
Wszytko wskazuje więc na to, że Rosjanie stracili kolejną rakietę z tego samego powodu, czyli błędu ludzkiego lub niedostatecznej kontroli jakości. Protony latają już od pół wieku, więc ich konstrukcja jest dopracowana. Problemem pozostają ludzie.
Przybliżając troszkę rosyjski system nawigacyjny, trzeba zaznaczyć, że dokładność systemu GLONASS wynosi od 6 do 10 m. To podobna wartość jak w przypadku GPS-u, którego dokładność ocenia się na ok. 8 metrów. W sprzyjających warunkach dokładność GLONASS-u i GPS-u może być nawet wyższa, z tym że sygnał GPS na niektórych obszarach świata (np. w Europie i Ameryce Północnej) jest uszczegóławiany przez geostacjonarne satelity WAAS i EGNOS, które obliczają błąd sygnału na podstawie danych zbieranych przez sieć naziemnych odbiorników i udostępniają poprawkę. Z uwzględnieniem tych poprawek dokładność sygnału GPS rośnie do 1-2 metrów.
W praktyce brak tego uszczegółowienia dla GLONASS-u nie ma znaczenia, bo odbiorniki wspierające ten system obsługują również GPS i kalkulują pozycję na podstawie danych z obydwu systemów naraz. Z kolei GLONASS lepiej sobie radzi na dużych szerokościach geograficznych (obszarach podbiegunowych), co jest wynikiem większego kąta nachylenia orbit w tych miejscach w porównaniu z orbitami systemu GPS.
Wzajemna zgodność.
Kompatybilność obu systemów jest najważniejszą zaletą i może poprawić korzystanie z pozycjonowania. Jeśli smartfon lub nawigacja samochodowa potrafi korzystać z obu systemów, do dyspozycji użytkownika jest dwa razy więcej satelitów. Dzięki temu sygnał można łapać także w takich miejscach, jak miejskie "kaniony", które odcinają sygnał z satelitów znajdujących się nisko nad horyzontem. Szacuje się, że przy korzystaniu z samego GPS-u, nawigacji nie ma aż na 50 proc. terenów zurbanizowanych. Gdy do akcji wkroczy GLONASS, liczba "czarnych dziur" zauważalnie spada.
Źródło:
http://losyziemi.pl/
http://nt.interia.pl
Redaktor: Dawid Szymczak
Na skróty
prognoza pogody
pogoda w Polsce
pogoda na świecie
zdjęcia satelitarne
meteorologia
ostrzeżenie meteorologiczne
depesze
SYNOP
METAR
TAF
mapa pogody
klimat
meteopedia
Aura
pogoda aktualna
stan pogody
kalkulator meteorologiczny
prognoza sezonowa
klimat Polski
prawdopodobieństwo burz
burze
artykuły meteorologiczne
biuro prognoz
prognoza dla lotnictwa
prognoza długoterminowa
pogoda w miastach
zdjęcia meteorologiczne
galeria pogody
prognoza biometeorologiczna
prognozy specjalne
Aura Centrum sp. z o. o. 1998 – 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone | Polityka prywatności