W środę kontener Ren, 236-metrowa jednostka pływająca pod banderą liberyjską osiadła na na rafie u wybrzeży miasta Tauranga, na Wyspie Północnej. Ewakuowana została cała załoga, ale ze statku zacząły wyciekać mazut, czyli ciężki olej opałowy.
Już w poniedziałek niewielkie plamy paliwa dotarły do lądu. Znaleziono je m.in. na plaży w turystycznym mieście Mont Maunganui.
Pierwotnie myślano, że do wody wyciekło około 30 ton paliwa. We wtorek poinformowano jednak, że skala zniszczeń jest kilkaset razy większa. Ilość oleju, która dostała się do wody osiągnęła 350 ton.
200 ludzi, w tym załoga statku, pomaga uporać się ze skutkami katastrofy, a 300 żołnierzy pozostaje w stanie gotowości na wypadek konieczności oczyszczania plaż.
Paliwo największą szkodę przynosi zwierzętom. Pobliską zatokę zamieszkują m.in. wieloryby, delfiny i ptaki morskie. Według organizacji ekologicznej WWF "najbliższe 24 do 48 godzin będą kluczowe".