Znajdująca się w stanie Nebraska elektrownia atomowa Fort Calhoun została zalana przez falę powodziową, która przerwała wał ochronny. Wody wezbranej rzeki Missouri od połowy czerwca otaczały elektrownię, niebezpiecznie podtapiając jej teren.

Władze elektrowni zapewniają, że nie ma mowy o powtórce z Fukushimy, gdzie po zalaniu elektrowni nastąpiło rozszczelnienie pracujących reaktorów.
W Fort Calhoun znajduje się 478 megawatowy reaktor, który w celach wymiany paliwa, został wyłączony w kwietniu. Ze względu na rekordowo duże sumy wiosennych opadów nie zdecydowano się go ponownie włączyć, a zaczęto umacniać zabezpieczenia przeciwpowodziowe.

Poza tym władze twierdzą, że aby istotnie zagrozić budynkom, woda musiałaby podnieść się jeszcze o 2,5 m, co jest (jak twierdzą operatorzy elektrowni) nierealne, gdyż już teraz woda osiągnęła historycznie rekordowe stany.
W budynkach zainstalowano wodoszczelne drzwi, kładki, pompy i generatory. Elektrownia ma także zewnętrzne, awaryjne źródło zasilania na wypadek przerw w dostawach prądu, które mogłyby być niebezpieczne dla systemu chłodzenia reaktora.

Redaktor: Dawid Szymczak