Zmiany klimatu to problem globalny, w niewielkim stopniu dotyczący Polski, a mojej gminy – praktycznie nie dotyczący wcale – tak często uważają samorządowcy. Zmieniają zdanie, gdy ich gminę spotyka katastrofa pogodowa.
Świdomość zmian klimatu – ich przyczyn i skutków - jest znacznie wyższa wśród tych gmin, które doświadczyły np. powodzi (Racibórz, Nowa Sól), czy huraganu (Pisz, Piecki) oraz w większych jednostkach (Bielsko-Biała)– wynika z sondażu przeprowadzonego w 30 gminach Polski przez Instytut na rzecz Ekorozwoju (InE). Badanie zostało przeprowadzone w ramach projektu „Mądry Polak przed szkodą, czyli dbałość o przyszłą jakość życia”.
Jak podkreśliła Aleksandra Stępniak podczas konferencji podsumowującej projekt, głównym jego celem było stworzenie wspólnego podejścia władz i społeczności lokalnych w sprawie zapobiegania sytuacjom kryzysowym wynikającym z coraz częściej i z coraz większą siłą występujących anomalii pogodowych: ulewnych deszczy, gwałtownych burz, huraganów, długotrwałych susz, czy powodzi.
W ramach projektu w 30 gminach z całej Polski zbadano poziom świadomości pogłębiających się zmian klimatu. Do sondażu wytypowano jednostki i instytucje odpowiedzialne m.in. za zarządzanie kryzysowe. "Konieczne jest większe zainteresowanie władz centralnych i regionalnych konsekwencjami zmian klimatu oraz budowanie świadomości wśród społeczeństwa – właśnie "oddolnie", w gminach" - powiedział Andrzej Kassenberg, prezes InE.
149 respondentów (z urzędów wojewódzkich, urzędów miast i gmin, straży pożarnej, jednostek zarządzania kryzysowego, parków krajobrazowych, organizacji pozarządowych, szkół) pytano o przyczyny i skutki zmian klimatu, przygotowanie gminy do sytuacji kryzysowych, podejmowane działania oraz bariery utrudniające wdrażanie działań.
Na pytanie o przyczyny zmian klimatu większość respondentów odpowiadała: "emisja zanieczyszczeń", "spalanie paliw", produkcja energii w oparciu o paliwa kopalne". Przedstawiciele Żywca wymienili m.in. spalanie odpadów w piecach centralnego ogrzewania, niechlujstwo ludzi - śmiecenie, wzrost ruchu samochodowego w centrach miast. Są to zjawiska, za które odpowiedzialny jest każdy z nas, również w skali lokalnej - podkreśla Aleksandra Stępniak w podsumowaniu sondażu.
W odpowiedziach dotyczących skutków zmian klimatu wymieniano głównie anomalie pogodowe. Jednak pojawiały się też bardziej szczegółowe odpowiedzi np. przedstawiciele Bielska-Białej wskazali na wzrost ilości szkodników w beskidzkich lasach, co powoduje obumieranie świerków, wycinkę tych drzew. W konsekwencji po ulewnych deszczach korzenie nie są w stanie przechwycić całej wody i dochodzi do większej liczby podtopień miasta.
Gminy wskazywały też na zagrożenie pożarowe, burze w lutym, choroby i pasożyty, zmniejszoną wydajność plonów, długie okresy jednakowej pogody (dwie pory roku zamiast czterech).
Jak pokazują wyniki badania, działania prewencyjne przed negatywnymi skutkami zmian klimatu przeprowadzano w 14 gminach, głównie tych, które były wcześniej dotknięte różnymi katastrofami. Jaki to były działania? Przykładowo w gminie Piecki ubezpieczono miejsca użytku publicznego, ograniczenie możliwości zabudowy w strefach zalewowych wprowadzono w Michałowicach i Staszowie. Natomiast system monitoringu i ostrzeżeń powodziowych powstał w gminie Jeleśnia, a grupowe ubezpieczenia rolników zawarto w Wałczu. Ponadto gminy umacniają wały przeciwpowodziowe i inwestują w mocniejszą infrastrukturę.
Zdaniem przedstawicieli Instytutu na rzecz Ekorowoju, wciąż zbyt mało "żywym" tematem w polskich gminach jest możliwość adaptacji do następujących zmian klimatycznych. Znikoma ilość badanych gmin podjęła działania w tym kierunku. Kilka przykładów można jednak wskazać: np. zwiększanie upraw ciepłolubnych w Wałczu, odejście od upraw roślin wrażliwych na czynniki atmosferyczne na rzecz mniej wymagającej hodowli bydła mlecznego w Pieckach.
Jedynie w 18 z badanych gmin przeprowadzono jakiekolwiek działania, które można uznać za "proklimatyczne". Jak podkreślają autorzy sondażu, w większości sytuacji ochrona klimatu nie była celem samym w sobie, ponieważ głównym bodźcem była ekonomia, czyli opłacalność tych działań. Przedstawiciel gminy Pilica przyznał, że nie promuje się wśród mieszkańców przechodzenia na ogrzewanie ekologiczne, nie stosuje się też żadnych dopłat. "Pali się tym, co najtańsze, czyli węglem, błotem mazutowym itp. Ekologia na całej linii przegrywa z ekonomią" - napisał respondent z tej gminy.
Samorządy wskazują na bariery uniemożliwiające wdrażanie działań - głównie brak środków finansowych i brak odgórnych uregulowań prawnych. "Dobre chęci mieszkańców i lokalnych urzędników to za mało. (...) Potrzebne jest skuteczne prawo, które umożliwiałoby, a nawet wymuszało podejmowanie takich działań" - podkreślał respondent z Mińska Mazowieckiego. Gminy wskazywały też na niską świadomość społeczną, brak porozumienia i współpracy pomiędzy instytucjami w gminie, oziębłe relacje pomiędzy gminą a starostwem, braki kadrowe, brak edukacji w tym zakresie.
Jednak w niektórych gminach wymienia się kotły węglowe na gazowe lub olejowe, oświetlenie uliczne na energooszczędne, dba się o zieleń i lasy, wprowadza selektywną zbiórkę odpadów. Gminy przeprowadzają też działania edukacyjne, mające np. na celu przeciwdziałanie spalaniu tworzyw sztucznych (Żywiec), traw (Wymiarki), promuje się również energie odnawialne wśród mieszkańców (Lubaczów).
Działania, jakie podejmują samorządy są nie bez znaczenia. Oczywiście zmiany klimatu to problem całego świata, bo jak przyznaje Andrzej Kassenberg, mimo podejmowania działań zapobiegawczych, na całym świecie ilość emitowanych gazów cieplarnianych nie maleje, lecz rośnie.
Jednak - zaznacza Kassenberg - Polska nie stworzyła dotychczas strategii odnoszącej się do konieczności podejmowania działań adaptacyjnych. Kierunki prac wyznaczają dokumenty unijne, z których najważniejszy to Zielona Księga Komisji Europejskiej w sprawie adaptacji.
"Nasze badania wskazują na to, że świadomość na temat zmian klimatu nie jest zbyt duża, ale rośnie. Ludzie mogliby podejmować więcej działań, gdyby władza stwarzała im do tego warunki" - podsumował Andrzej Kassenberg.
(źródło: PAP)