Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. X

-Kaśka, włącz telewizor! Na jedynkę, pogoda jest! Jutro na ryby jadę! (Modlitwa do szklanego ekranu rozpoczęta…) -Niech będzie słońce, ale niezbyt mocne, bo spali mi plecy, w sumie może być nieco wilgotne powietrze, bo wtedy lepiej biorą. Ale żadnej burzy! Nie złożę całego sprzętu w minutę.
W tym czasie rolnik… -Panie, ześlij mi deszcz obfity, moje plony umierają na tej suchej ziemi… Potrzebuję opadów, nieustannych! (Siedzenie przed telepudłem w kaloszach i z konewką chyba nie pomoże…)
A żądna wakacyjnej opalenizny blondynka… -Czterdzieści stopni w cieniu! Słońce, słońce, słońce! Niechże rumianym swym blaskiem przypieka me ciało! Chłodzącym wietrzykiem również nie pogardzę, jednakże ŻADNEGO DESZCZU!
Następuje punkt kulminacyjny… Elegancko ubrana pani, w modnej sukience, wysokich szpilkach, o niebotycznie długich nogach i włosach, uśmiecha się dumnie do widzów. Teraz ona ma w rękach władzę. Słuchają jej miliony. Jedna czwarta po prostu cieszy się na jej widok, z podziwem, tudzież zazdrością obserwując nieziemską urodę… Nie patrząc w ogóle na mapę, która znajduje się w tle. Jeszcze inni trafili na kanał przypadkowo, ale postanawiają obejrzeć nadawany program. W sumie dla nich to bez różnicy, jaka będzie aura, w końcu i tak spędzą kolejny dzień w szarym biurze.
Są również i tacy, stanowiący zapewne większość audytorium, którzy uzależniają od codziennej prognozy swoje życie. I teraz wychodzi ta biedna pani przed kamerę, świadoma tego, że ciąży nad nią pewna presja. Niemalże każdy oczekuje od niej czegoś innego. Dla Gdańska słońce, na Mazurach burze, w górach deszcz. Ciepły front atmosferyczny przyjdzie znad Skandynawii, wkrótce całą Polskę zaleje fala gorąca. W tym momencie narzekać zaczynają pracownicy fizyczni, przed którymi roztacza się czarna wizja sauny na drodze, w pomarańczowych kamizelkach odblaskowych. Drzewa zaczną pylić… Wówczas alergicy przed telewizorami zatykają usta chusteczkami, czując zewsząd otaczające ich pyłki w sterylnych mieszkaniach.
Po ogłoszeniu prognozy, jedni rzucają popcornem w swoją plazmę, inni wiwatują i padają sobie w ramiona, niczym po zwycięskim meczu… Uradowana mama pakuje dzieciom kanapki do tornistrów, inna szykuje kalosze do szkoły…- Ach, mówili w telewizji, że takie będzie straszne ciśnienie! Znów po sercowców będą karetki jeździć. Co się dzieje z tym krajem- powie zapewne pani spod siódemki.
I jakież będzie zdziwienie tegoż wszechwiedzącego tłumu, gdy na drugi dzień natura spłata im figla i nie spełni oczekiwań. –No, przecież miało słońce świecić, a tu chmura na chmurze! –I gdzie ten deszcz?... –Ale burza! Kto by się spodziewał! –Takie ładne buty ubrałam i co?! Całe mokre, do wyrzucenia!
Bo z tą prognozą trochę jak z wróżką… Nie można jej ufać na sto procent. Meteorologowie robią, co mogą. Pocą się nad mapami, korzystają z barometrów, zaznaczają coś kolorowymi pisakami na niezrozumiałych kartach papieru… Najlepiej byłoby zamienić rolę pogodynki na Pytię Delficką. Tak, aby jej proroctwa nie były do końca zrozumiałe. Będzie deszcz, albo go nie będzie; może burza, albo słońce, ot co!

Jagoda Herman