Od godziny 4.00 czasu polskiego islandzki wulkan Gromsvotn nie wykazuje już aktywności, słup dymu, który jeszcze kilka dni temu sięgał do wysokości 19 km, praktycznie rozwiał się. Chmura pyłu wulkanicznego jednak nadal zalega nad północno-wschodnią częścią Atlantyku. Ruch lotniczy może więc wrócić do normy w czwartek. Islandzki geolog Sigthrudur Armannsdotti powiedział, że mimo uspokojenia się sytuacji, nie można uznać, że to koniec erupcji wulkanu.

Wcześniej brytyjska służba meteorologiczna ogłosiła, że nastąpił koniec erupcji Gromsvotn, którego popioły uziemiły we wtorek setki samolotów.

Obecnie z wulkanu wydobywają się tylko gazy i para wodna, dlatego powoli ruch lotniczy powraca do normy. Wielka Brytania i Dania ogłosiły, że jeśli sytuacja nie ulegnie pogorszeniu, to w środę będzie już możliwe latanie nad tymi krajami.

Ze względu na szczególne położenie geologiczne, na granicy płyt tektonicznych, Islandię cechuje wysoka aktywność wulkaniczna. Na wyspie oraz mniejszych sąsiednich wysepkach znajduje się około 130 wulkanów, z tego 18 czynnych było w czasach historycznych, tj. od czasów zasiedlenia Islandii w 874. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 500 lat z islandzkich wulkanów wydostała się ilość lawy równa połowie ilości lawy ze wszystkich innych erupcji w tym okresie na całym świecie.

Norweski instytut meteorologiczny opublikował animację rozprzestrzeniania się chmury pyłu.